niedziela, 4 listopada 2012

 Cudów nie ma. A szkoda, miałoby sie wtedy nadzieje na lepsze jutro.
 
Znów jest źle. Powoli umieram. Jeszcze bardziej uważać na słowa przy moich "przyjaciółkach". Da sie w ogóle tak? Co to za kumpele? Nie wiem. To mnie dołuje. Zdziera ze mnie pozytywne uczucia... Jakiekolwiek uczucia.
Ojciec mnie też dobija. Wszyscy mnie dobijają. Świat mnie dobija. Ciągle jest źle, nie tak, nie dobrze. Czegokolwiek bym nie zrobiła. Najlepiej nie żyć. Mieć święty dosłownie spokój. Nie słuchać tego wszystkiego, tego wyzywania, tych raniących i złych słów.
Naprawde miałam kiedyś nadzieje że sie zmieni na lepsze? Jaka ja jestem naiwna... A za naiwność sie płaci. Czasem najwyższą.
Czy kiedykolwiek znajde w kimś oparcie, bez względu na to kim jestem, albo co powiem?

poniedziałek, 29 października 2012

Nie ma rozmowy. Nigdy nie było. Za to jest krzyk. Dużo krzyku. I obelg. Pod moim adresem i nie tylko. Mówisz, że mieszkam z Tobą i mamą. Ale to nie prawda. Żyjemy koło siebie i koegzystujemy. Nie dajesz mi wsparcia ani żadnego pozytywnej emocji. Czy to normalne, by córka bała sie powiedzieć cokolwiek, bo boi sie twojej reakcji, o wybuchu nie wspominając. Czego bym nie powiedziała czy nie zrobiła, nie myślę o pochwale, bo i tak dostanie niezły opierdol za coś innego. Chociaż głupia i naiwna mam nadzieje, że ją dostane albo, że nie będziesz mnie poniżał. Poryte to prawda? Nie liczę już na nic. Gdy dowiedziałam sie, że zdałam maturę lub technika dla ciebie było ważniejsze, że w weekend może padać. Wiesz, że chce sie dalej kształcić, mieć drugiego technika i później licencjat może magisterkę. Najlepiej żebym poszła gdzie chcesz TY prawda? Nie pasował ci mój I-szy technik, II którego chce zrobić też nie. Ale ja zamierzam iść własną ścieżką. By później móc obwiniać tylko siebie. Chcę być odpowiedzialna za swoje czyny. Ty lubisz o swoje niepowodzenia i błędy obwiniać innych, ja nie chcę.

Nigdy nie myślałam, że dla moich przyjaciółek będę musiała sie zmieniać, bo im nie pasują niektóre elementy mojego charakteru. Ostatnio powiedziałam, jednej że druga mnie męczy czymś. Na nast. dzień pierwsza już wiedziała. O ironio, teraz muszę uważać na to co mówię. To żałosne. Nie wiem czy umiem przekreślić 14 lat przyjaźni z jedną i 10 lat z drugą. Jedyną osobą przed, którą nie muszę udawać to Julitka (mam nadzieje że nie masz mi za złe że podała Twoje imię :*). Mogę do niej napisać nawet o 2 w nocy a gadać do 5 (jak to miłąo miejsce jakiś miesiąc temu, gdy mamę zabrała karetka), a ona mnie zrozumie i pogada. Czasem mnie dobije, ale to w pozytywnym znaczeniu. Z nią mogłabym iść na koniec świata i dalej.

Tyle na dzisiaj. Nq